W dawnych czasach ludzi dzielono na biednych i bogatych. Wielmożni panowie mieszkali w dworach i pałacach, a biedni chłopi byli na ich usługach. Właśnie wtedy panował w radlinie znakomity ród. Radolińscy byli właścicielami urodzajnych ziem, na których od świtu do nocy pracowali chłopi, dziedzice zaś cały czas spędzali na zabawach i hulankach.
Każdy dwór posiadał swoje tajemnice. Radliniecki pałac miał podziemny tunel łączący go z Żerkowem, a nawet Jarocinem. W czasach pokoju nie było potrzeby korzystania z niego, ale w latach walki, powstań i buntów był niezwykle przydatny. Wejście do niego i trasa były pilnie strzeżone. Tylko nieliczni znali tajemne wejście. Pamięć o tym owiana jest do dziś wielką tajemnicą. babcie opowiadały swoim wnukom, że tunel był tak wielki, iż para koni zaprzężona do karety mogła się tam poruszać. Mówiły też o wielkiej, chodź tragicznej miłości.
Dziedzic zakochał się w biednej chłopce. Nie było im dane być razem, gdyż panna była bez posagu i pochodziła z wiejskiej chałupy. ie miało znaczenia to, że uratowała ukochanemu życie i dała schronienie, gdy wracał z powstania. Kochankowie potajemnie spotykali się w tunelu. Ich miłość była tak wielka, że wystarczyły im te ukradkowe spotkania i nie oczekiwali od życia niczego więcej.
Los był jednak okrutny. Zazdrosna siostra bogatego pana postanowiła wydać brata - powstańca władzom. Ciężko ranny schronił się w tunelu. Po raz ostatni spotkał się ze swoją ukochaną. Wtedy dowiedział się, że będzie ojcem. Wkrótce zmarł.
Po latach, kiedy syn usłyszał o smutnych losach swoich rodziców, postanowił wysadzić tunel. Przedtem spisał całą historię i wraz z pamiątkami, podobno cennymi, zakopał przy wejściu do tunelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz