Działo się to wszystko przed pierwszą wojną światową. Antoni Kuderski był wówczas stróżem pałacu w Tarcach. Chodził wokół pałacu i sprawdzał, czy wszystko jest w porządku. Od tutejszych starszych ludzi słyszał opowieści o dziwnej zjawie – duchu kucharza. To za jego sprawą słychać było z podziemi pałacu stukot przesuwanych rondli, trzaskanie talerzy i kubków, a także huk spadających pokryw.
O tych dziwnych odgłosach Antoni powiadomił hrabiego Ludwika – brata Zbigniewa Grzeńskiego. Oczywiście panicz nie uwierzył w opowieść Antoniego i postanowił sam spotkać się oko w oko ze straszną zjawą. Przed północą kazał się zamknąć w pałacowej kuchni. Przez chwilę panowała tam głęboka cisza. Nagle stojący przed drzwiami mężczyźni, którzy nadsłuchiwali, co dzieje się z paniczem, usłyszeli przerażony głos hrabiego i dobijanie się do drzwi. Dziedzic walił w nie mocno pięściami. Gdy mężczyźni otworzyli drzwi, zobaczyli przerażonego panicza, ledwie utrzymującego się na nogach. W niewyraźny sposób hrabia miał poważną wadę wymowy, opowiedział, że widział kucharza, który zmierzał w jego kierunku z nożem w ręku.
Od tego czasu nikt nie odważył się wejść do pałacowej kuchni w nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz